sobota, 15 listopada 2008

Złoty wiek, cz. II (1870 -1890)

Lata siedemdziesiąte przynoszą zmierzch krynoliny. Obcisły stanik przechodzi w spódnicę, wydłużoną z tyłu w tren. Nowością są draperie opasujące biodra i upinane poniżej talii. Podkreślone są biodra kobiety. Spiętrzone draperie i ozdoby dają początek tzw. tiurniurze. Stroje są wręcz przeładowane sztucznymi koronkami i wszelkiego rodzaju ozdobami pasmanteryjnymi.



Tiurniury lat osiemdziesiątych są już bardzo wymyślne. Nie jest to już draperia, ale stelaż w kształcie podkowy, przepasywany tuz pod talią. Na tej konstrukcji upinano spódnice oraz ozdoby. Dziś trudno zrozumieć fascynację tym wynalazkiem. Sylwetka wydawała sie w niej po prostu zdeformowana . Uczesania epoki nie ustępowały strojom : nad czołem i wokół twarzy trefiono włosy w małe loczki, z tyłu głowy nosząc zawiłe warkocze i sploty. Kapelusze zdobiono obficie koronkami, piórami i kwiatami.



Tiurniura znika w 1890 r., kiedy to do mody zaczyna przenikać styl art nouveau . Kobieca sylwetka przypomina literę S, gorset cofa linię bioder, jednocześnie wypinając do przodu gors. Kapelusze są coraz większe i ozdobniejsze. Spódnice charakteryzuje powłóczystość ; stanik, choć obcisły nabiera wizualnie lekkości za pomocą licznych falbanek. Fryzury są swobodniejsze, popularne stają się falujące włosy. Biżuteria i hafty czerpią inspiracje ze świata przyrody. Moda fin de siecle'u , choć nadal uwięziona w gorsetach i halkach, urzeka zwiewnością i naturalnym wdziękiem.

piątek, 14 listopada 2008

Złoty wiek, cz. I (1800-1860)

Wiek XIX był pod wieloma względami rewolucyjny. Podobnie rzecz ma się z ówczesną modą, która odbijała panującą moralność, sytuację ekonomiczną i techniczną społeczeństw.
Rewolucja francuska odcisnęła swe piętno na niemalże każdym aspekcie życia. Również ubiór znalazł sie pod jej przemożnym wpływem. Ancien regime odszedł w mroki historii pociągając za sobą pudrowane peruki, drapowane na ogromnych stelażach spódnice i na pewien czas uwolnił kobiety od tortur gorsetu. Nowy porządek odciął się wyraźnie od przeszłości, wprowadzając w miejsce ostentacyjnego przepychu prostotę i naturalne piękno. Kierunek zmianom wyznaczyła , widoczna w architekturze i literaturze ,fascynacja antykiem. Zwiewne , odcinane lub przepasywane tuż pod biustem suknie wyraźnie wzorowano na greckich chitonach. Modnym uczesaniem stały się luźno upięte loki, sprawiające nawet wrażenie lekko potarganych.
Tzw. moda empirowa , w Wielkiej Brytanii znana pod nieco zmodyfikowaną postacią jako regencyjna, wprowadziła pewne wymogi odnoszące się do sylwetki. Dotychczasowa moda była pod tym względem niezwykle łaskawa, zakrywając każdą niedoskonałość figury. Tymczasem wysoko odcinana talia prezentowała się dobrze tylko na smukłej sylwetce. Panie o przeciętnej, krępej budowie sprawiały wrażenie ciężkich, nawet grubych.



Strój lat dwudziestych odchodzi od lekkości kroju, choc nadal widoczna jest podwyższona talia i prosta linia. Przybywa ozdób w postaci falbanek, koronek i różnych przybrań, które mają dawać efekt powiewności.



Lata trzydzieste powoli przywracają talii smukłość. By ją podkreślic spódnice stają się coraz szersze i bardziej dekoracyjne. Krój sukni poszerza linię ramion, a bufiaste rękawy osiągają rozmiary wręcz karykaturalne. Uczesanie zatraca prostotę na rzecz skomplikowanych plecionek na czubku głowy, którym towarzyszą okalające twarz loki. Sylwetka kobieca traci swą naturalność. Pojawiają się pantalony, widoczne zarówno u dzieci, jaki i u dorosłych kobiet.



Lata czterdzieste przynoszą triumf delikatnej, niemalże kruchej sylwetki. Stroje akcentują spadzistość ramion i smukłość talii. Fryzury zyskują na prostocie: pęki loków na skroniach ustępują miejsca łagodnie opadającym puklom .



Połowa stulecia wprowadza do mody krynolinę, czyli rodzaj klatki , na której upinano spódnice. Sylwetka kobieca nabiera pewnego majestatu, wzmocnionego przez niezwykle ciasne sznurowanie talii. Ogromne krynoliny wypromowały z konieczności zakrywające całą postać szale, które zastąpiły wierzchnie okrycia.



Apogeum imponujących rozmiarem krynolin przypada na początek lat sześćdziesiątych. Ich niepraktyczne wielkości stopniowo ulegają zmniejszeniu, wydłużając się za to z tyłu. Krynoliny królują przez całe dziesięciolecie, zadomowiając się zarówno na salach balowych, jak i w domowych pieleszach.





wtorek, 11 listopada 2008

Alkowialne sprawy

Intymność sypialni, tak oczywista dla współczesnego człowieka, jest pojęciem stosunkowo młodym, bo mającym korzenie w pruderyjnym wieku XIX . W ubogich domach dzielono ją nieraz z całą rodziną, zaś w pałacach miała status niemalże reprezentacyjny.
W Wersalu najważniejszym pomieszczeniem była właśnie sypialnia króla, usytuowana centralnie, na osi dziedzińca. Monarcha udzielał w niej audiencji; wstawanie i toaleta króla zyskały rangę ceremonii, o udział w której zabiegali wszyscy dworzanie. Łóżko, wzniesione na podium, nakryte barwnym baldachimem i przystrojone rzeźbami przypominało tron.
Przykład szedł z góry. Arystokraci ozdabiali sypialnie z przepychem równym temu jaki towarzyszył dekorowaniu salonów, czy sal balowych. Praktycznym rozwiązaniem były zasłony , które osłaniały mieszkańców przed spojrzeniami wszechobecnej służby.
Wygodne łóżka zawdzięczamy mieszczańskim Niemcom, a konkretnie stylowi biedermeier , który zawojował świat w drugiej połowie XIX wieku.

sobota, 8 listopada 2008

Maria w trzech odsłonach

O zmarłych mówi się tylko dobrze, a jeśli nie ma ku temu podstaw należy zachować milczenie. Ta szlachetna zasada nie obowiązuje w przypadku osób , które w jakiś sposób zaznaczyły swoją obecność w zbiorowej pamięci kolejnych pokoleń . Cena za tą nieśmiertelność jest wysoka. Świadomość, że dana osoba należy do historii, a więc pośrednio do każdego, kto zadał sobie trud ją poznać , kusi do ferowania wyroków i ocen moralnych. I to bez względu na okoliczności przemawiające przeciw takiemu procederowi: upływ czasu , który zaciera prawdę, demonizuje ją lub sztucznie uwzniaśla; brak możliwości wysłuchania obrony drugiej strony; różnice mentalności , które czynią zrozumienie motywów kierujących naszymi pradziadami praktycznie niemożliwym. ,
Maria Antonina nie cieszy się najlepszą opinią. Można się spierać ,na ile winę ponosi tu sama zainteresowana, a na ile stanowi to zasługę jej wrogów, którzy zadbali, by odeszła ze świata z reputacją francuskiej Messaliny. Na przestrzeni ponad 200 lat różni historycy i pisarze podejmowali się odtworzenia w swych pracach rzeczywistego obrazu królowej Francji. Rezultaty ich wysiłków pokazują jak ciężko jest choćby zbliżyć się do prawdy bez popadania w krzywdzące stereotypy i uprzedzenia.
W Polsce informacje o Marii Antoninie można znaleźć w następujących pozycjach:
"Ludwik XVI" Jana Baszkiewicza. Nie do końca traktuje o samej królowej, ale występują w niej wzmianki o jej roli na dworze i odbiorze społecznym jej osoby. Autor nie oszczędza Marii, wytyka jej nielojalność względem męża ( nie chodzi tu o zdrady, a o wyśmiewanie go i nazywanie "człowiekiem z drewna"), rozrzutność i niefrasobliwość. Wyczuwa się niechęć i brak zrozumienia dla młodziutkiej, rozpieszczonej dziewczyny( w chwili ślubu miała 15 lat), która nagle znalazła się w nieprzychylnym jej , w gruncie rzeczy, kraju i już na samym wstępie została narażona na niewybredne , okrutne szyderstwa dotyczące intymnej strony jej małżeństwa, a mówiąc ściślej jej zupełnego braku.





"Maria Antonina" Stefana Zweiga. Zbeletryzowana biografia z lat 30 XX wieku. Napisana barwnym językiem , z lekką nutą ironii przygląda się królowej i jej otoczeniu. Dla Zweiga Maria jest zarazem ofiarą historii , która zaprowadziła ja na szafot, ale i w pewnym sensie jej dłużniczką, gdyż to właśnie ona wydobyła ją z mroków zapomnienia, gdzie egzystowałaby razem z innymi przebrzmiałymi księżniczkami. Zweig podsumowuje swoją bohaterkę pobłażliwie i z pewną dozą sympatii jako przeciętna, ani dobrą, ani złą. Gdyby nie rewolucja , podzieliłaby los swoich poprzedniczek, których jedyną zasługą było urodzenie się w odpowiedniej rodzinie i noszenie z godnością korony na swych skroniach. Nowością jest analiza zachowania królowej pod kątem jej doświadczeń erotycznych. Autor stawia tezę, że rozrzutność, nerwowość i lekkomyślność młodej monarchini mogła mieć podłoże w niespełnieniu seksualnym, na jakie narażał ją przez kilka pierwszych lat małżeństwa nieporadny król. Jest to wyraźny wpływ teorii Zygmunta Freuda.





"Maria Antonina. Podróż przez życie"Antonii Fraser. Jedyna w tym gronie biografia napisana przez kobietę i zarazem najbardziej empatyczna z nich wszystkich.
Autorka sympatyzuje ze swoja bohaterką, broni ją przed fałszywymi zarzutami, nie przekraczając nigdy granicy dzielącej przywiązanie do opisywanej postaci od historycznej manipulacji faktami. Książka napisana jest przyjemnym, bogatym w detale językiem, który zadowoli wszystkich tych, którzy słowo historia kojarzą z nudnymi lekcjami w szkole. Znakomita jako klasyczna biografia z dokładnym podziałem na etapy "podroży życia" , pozycja ta stanowi również kopalnię wiedzy o XVIII wieku.

Wesołe życie następcy tronu


Instytucja następcy tronu ma w sobie coś schizofrenicznego. Od wymarzonej pozycji dzieli cię tylko jeden krok-śmierć twojego rodzica. Francuskie zawołanie Le roi est mort! Vive le roi! odnieść można nie tylko do koronowanych głów i ciągłości władzy; doskonale oddaje wszakże istotę tzw. sztafety pokoleń, naturalnego rytmu natury, zgodnie, z którym jedni odchodzą, by zrobić miejsce drugim, młodszym.
Najstarszy syn Jerzego III nie różnił się za bardzo od innych królewskich młodzieńców będących w podobnym położeniu: oczekiwanie na koronę wypełniały mu romanse, hazard i picie w towarzystwie przyjaciół dzielących jego zamiłowanie do tych jakże zgubnych nałogów. W pewnym momencie jego beztroskiego żywota okoliczności zmieniły się diametralnie. Książę Jerzy znalazł się w wyjątkowej sytuacji, która pozwalała zweryfikować jego predyspozycje do rządzenia już za życia ojca. A tych niestety książę nie posiadał. Było to tym bardziej groźne, iż król , jak powszechnie sądzono, postradał rozum akurat wtedy , kiedy cała Europa pogrążyła się w wojnach napoleońskich, a sama Wielka Brytania była zagrożona inwazją obcych wojsk.
To , na co przymykano oczy , gdy był księciem Walii, zostało potępione, gdy został księciem regentem, a następnie królem. W pamięci potomnych zapisał się więc Jerzy IV jako frywolny, pusty i zepsuty opój. Niewesołe zwieńczenie życia człowieka, o którym Wellington napisał, iż był "wspaniałym patronem sztuki, najbardziej niezwykłym połączeniem talentu, rozumu, bufonady, uporu i dobrego samopoczucia - również wiele złych cech, które czyniły go najbardziej skomplikowanym charakterem jaki zdarzyło mi się w życiu spotkać."

środa, 5 listopada 2008

Jeden dzień z życia damy

Kobiety z wyższych sfer dysponowały czasem według własnego uznania. Wolnych chwil miały pod dostatkiem, gdyż zarówno prowadzenie domu i wychowywanie dzieci , jaki i zarabianie na własne utrzymanie cedowały na innych. Monotonia ich życia jest dosyć przytłaczająca dla dzisiejszego obserwatora.
Dla prawdziwych dam dzień rozpoczynał się około pierwszej po południu od spożycia w swych pokojach śniadania . Później następował żmudny proces zwany poranną toaletą. Tu potrzebna była pomoc biegłej w sztuce fryzjerstwa i mody pokojówki. Tzw. lady's maid była dla pani domu tym czym kamerdyner był dla jej męża. Od jej umiejętności , wyczucia stylu i znajomości najnowszych trendów zależała właściwa prezencja damy, co stawiało ją w uprzywilejowanej pozycji . Ze względu na legendarny szyk poszukiwane były francuskie pokojówki.
Ufryzowana i odziana w poranny strój pani mogła oddać się wreszcie drobnym przyjemnościom . Składała wizyty, robiła sprawunki ( czyli zakupy, czy też shopping dla niezorientowanych), czytała , plotkowała, pisała listy, pracowała nad robótką ręczną. Wykształcone panie urozmaicały
prozę codzienności rysowaniem, śpiewem, grą na instrumentach, nauką języków, studiowaniem historii, geografii lub botaniki.
Obiad jadano późno, bo w okolicach piątej po południu, często w towarzystwie licznego grona gości. Był to też punkt dnia, w którym spotykały się ze sobą dwa, egzystujące oddzielnie światy - kobiet i mężczyzn. Po skończeniu posiłku panowie udawali się do osobnego pomieszczenia na kieliszek brandy i cygaro, które okraszano męskimi ( czyli zazwyczaj nieprzyzwoitymi) rozmowami o życiu . Ich powrót witano wniesieniem herbaty , rozłożeniem stolika do gry, otwarciem pianina lub po prostu kolejną banalną konwersacją na neutralne tematy, które zadowalały gusta obu stron.
Nudę domowych pieleszy rekompensowano sobie barwnym życiem towarzyskim. Wizyty w teatrze, koncerty, proszone kolacje, uroczyste bale, kameralne przyjęcia, potańcówki, wieczorki karciane, przedstawienia domowe wypełniały drugą połowę dnia modnych elegantek. Przyjemna alternatywa dla dzisiejszych zabieganych kobiet...na chwilę.


wtorek, 4 listopada 2008

Foundling Hospital


Wiek XVIII był epoką pełną kontrastów; onieśmielający przepych funkcjonował na równi z niewyobrażalną nędzą ; dekoracyjność ubioru szła w parze z brakiem elementarnej higieny; egalitarne hasła egzystowały obok arystokratyzmu , a rozum wciąż szedł kilka kroków za przesądem i zabobonem.
Nazwa Oświecenie jednak zobowiązuje. Istotnie, nie można pominąć faktu, iż to właśnie w tym stuleciu narodziły sie rewolucyjne idee dotyczące społeczeństwa. Zauważono potrzeby dziecka; przestano powoli kojarzyć wodę i świeże powietrze z chorobą; medycyna wyzwalała sie ze średniowiecznych metod i teorii; prawo stawało sie coraz bardziej humanitarne i być może po raz pierwszy w dziejach świata człowiek i jego natura stały się naprawdę najważniejsze.
Palącym problemem ówczesnych społeczeństw była bieda. Państwa , jakie znamy współcześnie nie istniały ; opieka społeczna , służba zdrowia, zorganizowana policja miały sie dopiero narodzić. Ubóstwo prowadziło do demoralizacji i przestępczości; szczególnie cierpiały dzieci, często zmuszone do wyniszczającej pracy, których losem, a tym bardziej edukacją nikt sie nie przejmował. Dobroczynność była domeną prywatnych sponsorów i Kościoła.
Londyn jako największe miasto nowożytnej Europy borykał się ze szczególnie intensywnym rozwojem zaułków nędzy. Problemem były dzieci, masowo porzucane na ulicach bądź oddawane na łaskę parafii. Jak podają statystyki śmiertelność wśród małych Londyńczyków przed 5 rokiem życia wynosiła ponad 74%.
Na fali popularności wszelkich inicjatyw charytatywnych , kapitan Thomas Coram ufundował w 1739 tzw. Foundling Hospital, czyli przytułek dla podrzutków. Miał on służyć edukacji i utrzymaniu porzuconych dzieci. Jego pierwsza siedziba mieściła się w Hatton Garden. Tożsamość rodziców i dziecka nie była ujawniana; często jednak rodzic zostawiał jakiś wyróżniający znak: medalik, szarfę, kawałek zapisanego papieru. Przyjętych wysyłano na wieś do mamek, gdzie pozostawały do ok. czwartego roku życia. Dziewczęta po ukończeniu 16 lat terminowały jako służące, dla chłopców praktyki zawodowe zaczynały sie dwa lata wcześniej.
We wrześniu 1742 rozpoczęto budowę nowego szpitala w okolicach Bloomsbury. Oddany do użytku w 1745 stał się jednym z najbardziej imponujących świadectw dobroczynności.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Nowe nabytki do biblioteki


Czas na zwierzenia. Jestem uzależniona od książek, zwłaszcza tych historycznych. Niestety, w naszym pięknym nadwiślańskim kraju czytelnictwo kuleje, a w konsekwencji i rynek wydawniczy. Często z zazdrością przeglądam oferty zagranicznych księgarni, w których znaleźć można niemalże wszystko.
O braku na rynku powieści Elizabeth Gaskell już wspominałam. Nie pozostało mi więc nic innego jak zaopatrzyć się w jej dzieła w księgarni języków obcych. Ma to swoje plusy-na przykład doskonalenie znajomości języka , ale dla osób nie władających angielskim to żadna alternatywa.
Pozostaje mieć nadzieje, ze coś się jednak w tej kwestii zmieni... A na razie uzupełniłam swoją bibliotekę o dwie nowe pozycje: biografię księżnej Devonshire Amandy Foreman i opowieść o siostrach Lennox, czyli " Aristocrats " Stelli Tillyard. W języku Szekspira, of course.

piątek, 31 października 2008

Miejsce kobiety

Wszystkie powieści Austen kończą się szczęśliwie , co w XIX wieku mogło oznaczać jedynie małżeństwo. Więcej możliwości nie było, gdyż niezależność i samowystarczalność w przypadku kobiet są wynalazkiem stosunkowo młodym, bo XX wiecznym.
Praca, kariera naukowa i polityczna były zarezerwowane dla mężczyzn. Istniały oczywiście furtki pozwalające kobietom uczestniczyć aktywnie w życiu publicznym, ale najczęściej sprowadzały się do patronowania określonym formacjom politycznym , jak było w przypadku księżnej Devonshire, lub publikowania anonimowo, bądź pod męskim pseudonimem własnej twórczości. Nigdy nie była to działalność eksponowana, czy poważana. Ambitne arystokratki oskarżano o zainteresowanie wyłącznie personalnym aspektem polityki, nie ufając w ich instynkt polityczny, czy zapatrywania ideowe. Powieści pisane ręką kobiety mało kto traktował poważnie.
Bezsilność dotyczyła także tych najzamożniejszych i najbardziej wpływowych. Charakterystyczna jest tu postać lady Katarzyny de Burgh , która wiedzie przyjemne, komfortowe życie dobrze urodzonej despotki. Austen używa wobec niej określenia sędzia pokoju, co stanowi oczywistą ironię wobec niemożliwości pełnienia tego urzędu przez kobietę. Jedynym sposobem na rozsądzanie miejscowych sporów jest dla niej rozdawanie swych cennych rad. Nie stoi za nią żaden autorytet władzy.
Praca zarobkowa, aczkolwiek zdominowana przez mężczyzn, nie była dla kobiet całkowicie zamknięta. Istniało kilka profesji odpowiednich dla nich , choć żadna z nich nie zapewniała wysokiej pozycji w społeczeństwie. Zaliczyć tu wypada posadę guwernantki, która choć wymagała kwalifikacji nie cieszyła się szacunkiem, była słabo opłacana , a nauczycielki traktowano najczęściej na równi ze służbą. Wdzięczność wychowanków i pracodawców najlepiej opisała Charlotte Brontë w " Jane Eyre" : ich poświecenie i pracę przyjmowano z pogardą i drwiną.
Generalnie, dobrze urodzona dziewczyna mogła zdobyć pieniądze tylko poprzez małżeństwo lub dziedziczenie. To ostatnie rozwiązanie było zresztą bardzo niepewne jako ,że w większości przypadków majątek mógł przypaść jedynie męskim spadkobiercom. W rzeczywistości więc bardzo wąskie grono kobiet mogło pretendować do miana niezależnych finansowo. Jane Austen nie zaliczała się do nich . Jej pisarstwo przynosiło dochód nie przekraczający 100 funtów rocznie, co skazywało ją na opiekę rodziny.
Niezamężna kobieta nie mogła pozwolić sobie na mieszkanie w pojedynkę . Pozostawała pod opieką krewnych, lub w ich braku wyznaczonych opiekunów. Odstępstwa od tej reguły były rzadkie i dotyczyły pełnoletnich, osieroconych dziedziczek, które osiadały w swych majątkach jako ich niepodzielne panie . Ale nawet wtedy były zobowiązane do przyjęcia szanowanej, starszej kobiety zwanej też damą do towarzystwa.
Staropanieństwo uważano za najgorszy los dla kobiety : samotne panie ,jako zdane na łaskę rodziny lub obcych osób i wyalienowane towarzysko stanowiły łatwy cel dla szyderstw .
Nawet mało udane małżeństwo wydawało się lepsze niż podobne życie. Świetnie obrazuje to przykład Charlotty Lucas, panny w zaawansowanym wieku 27 lat, która ku zgrozie swej przyjaciółki przyjmuje pana Collinsa. Wedle ówczesnych zapatrywań "podstarzała", niespecjalnie piękna i z niewielkim posagiem z ulgą porzuca ciążący jej panieński stan dla śmiesznego i pozbawionego polotu duchownego.
Jeśli panna sama nie była na tyle rozsądna , o jej przyszły byt autorytatywnie dbali rodzice. Naciski rodziny , przedstawione w Dumie i uprzedzeniu za pośrednictwem komicznych gróźb pani Bennet, w rzeczywistości wcale śmieszne nie były. Ojciec miał nad dziećmi władzę monarchy absolutnego. Niepokornym pociechom groziło wydziedziczenie, ograniczenie wydatków, a w skrajnych wypadkach nawet uwięzienie.
W książkach Austen mądrość i dobroć zawsze zostają wynagrodzone prawdziwą miłością i weselnym dzwonem. Rzeczywistość dopisuje zazwyczaj mniej radosne zakończenia. Sztuka pozwala nam jednak śnić swe życie na własnych warunkach.

czwartek, 30 października 2008

Jane księżna Gordon

" Niewiele kobiet odegrało równie wybitną rolę albo zajęło zaszczytniejsze miejsce na scenie mody, polityki i marnotrawstwa niż księżna Gordon."
Nathaniel Vraxall

Jane, późniejsza księżna Gordon, pozycją i popularnością mogła się mierzyć jedynie z Georgianą księżną Devonshire. Urodzona jako córka sir Williama Maxwella z Monreith, legitymowała się pochodzeniem z jednej z najstarszych rodzin szlacheckich w Szkocji. Jane była najmłodsza z szóstki rodzeństwa. Jej nieprzeciętna uroda znana była na długo zanim została wprowadzona do londyńskiego towarzystwa, o czym zaświadcza choćby pieśń ułożona na jej cześć- " Jenny of Monreith".
Współcześni jej , jakkolwiek nie kwestionowali wielkiego uroku damy , wysuwali pewne zastrzeżenia do jej charakteru i manier. Podkreślano ogromną ambicję arystokratki , która u kobiet tamtej epoki robiła złe wrażenie ; zarzucano jej nawet brak delikatności i pychę, która psuła dobre wrażenie wywierane przez jej anielskie rysy.
Zachwycająca uroda rekompensowała niedostatki wnętrza, przynajmniej w oczach zakochanego mężczyzny. Szczęśliwcem tym był Alexander książę Gordon, którego poślubiła 28 października 1767r. Wiąże sie z tym pewna melodramatyczna historia. Podobno Jane była zakochana w zwykłym żołnierzu; ten jednak został wysłany na pole walki i wkrótce uznano go za zmarłego. Załamana dziewczyna przyjęła ofertę księcia . Niedługo po ślubie otrzymała list od ukochanego, na który, jak podają źródła ,zareagowała omdleniem. Historia łzami pisana, choć świetna jako materiał filmowy
Książę stanowił przeciwieństwo żony : pozbawiony energii, zainteresowany wyłącznie wiejskimi zajęciami , pozostawił interesy rodziny w rękach przedsiębiorczej Jane. Ich małżeństwo nie odbiegało od ówczesnych standardów wśród arystokracji. Wystarczy dodać ,ze mniej więcej w tym samym czasie książę został szczęśliwym ojcem dwóch synów: jednego legalnego , a drugiego...trochę mniej. Panie wykazały się przy okazji zdumiewającym poczuciem humoru nazywając obu George. Jane nie pozostała zresztą dłużna i nawiązała romans z Henrym Dundas, wiernym kompanem Williama Pitta. Jej życie wypełniały na równi olśniewające przyjęcia i awantury polityczne. Dumna ze swych szkockich korzeni chętnie zakładała swój tartan, pomimo, że ich noszenie było zabronione. Król ,żywiący do niej słabośc , pobłażliwie potraktował ten wybryk.
Na tronie zasiadał w tym czasie Jerzy III, który przeszedł do historii jako szalony król. Ale kryzys miał nadejść wiele lat później, póki co dwór angielski śmiało pretendował do miana najnudniejszego w całej Europie. Hrabia Stanisław Potocki w liście do żony opisał siedzibę monarchy jako "najstarszy, najszczuplejszy i najbardziej obdarty pałac", jaki kiedykolwiek widział.
Zarówno rodzina Maxwellów jak i książąt Gordon należały do zwolenników wygnanych Stuartów , a także od pokoleń popierały partię Torysów. Fakt ten zaważył na losach Jane. W swych ambicjach politycznych potrafiła być wręcz zajadła. Podczas wyborów w 1780 miała nawet porwać człowieka i trzymać go w piwnicy, by zabezpieczyć wejście do parlamentu swego przyjaciela. Strach pomyśleć do czego byłaby zdolna, gdyby żyła w dzisiejszych czasach...
Jej rywalką, także na polu walki o wpływy i władzę , była wspomniana wcześniej Georgiana Cavendish. Królowa socjety , przyjaciółka Marii Antoniny i wyrocznia mody w jednym, dzieliła jej polityczne pasje. Tyle, że po przeciwnej stronie barykady. Georgiana była dobrym duchem Wigów, jej dom stał sie ich swoistym centrum. Jane zapragnęła dla siebie podobnej roli , choć w innych barwach. W czasie kryzysu wywołanego nagłym atakiem choroby u króla, Jane osiągnęła swój cel . Wigowie stracili władzę, zaś towarzystwo zyskało nową królową w osobie księżnej Gordon. Czas pokazał jednak , że nawet tak błyskotliwej damie nie udało się prześcignąć owianej legendą Georgiany.
Status księżnej i związane z nim gratyfikacje osładzały niepowodzenia w życiu rodzinnym. W późniejszych latach Jane skupiła energię na aranżowaniu małżeństw swych dzieci. Z pięciu córek aż trzy wydała za książąt; Louisa poślubiła markiza Cornwallis, Charlotte księcia Richmond, Madelina sir Roberta Sinclair, Susan stała się wybranką Williama Montagu, księcia Manchester; Georgiana zaś została księżną Bedford. Jedyny syn Jane, George ożenił się w wieku 43 lat z Elizabeth Brodie. Nie mając legalnych potomków, pozostawał ojcem dla dwóch pozamałżeńskich córek i syna, znanemu potomności jako admirał Charles Gordon.
Małżeństwo Jane rozpadło się oficjalnie w 1805 r, kiedy orzeczono rozwód. Podziwiana niegdyś księżna spędziła ostatnie lata swego życia na upokarzającej walce z byłym mężem o całość obiecanej renty. Zmarła w Londynie w 1812; pochowano ją zaś w jej ukochanej Szkocji.


Historia pewnej sukienki


Maria Antonina jako ikona stylu przeżywa obecnie swój renesans. Już za życia stała się sławna dzięki swym ekstrawagancjom , które odcisnęły piętno na całej epoce. Tragiczny koniec królowej uczynił z niej postać niemal legendarną.
Przeciętny odbiorca kojarzy ją z przesadą właściwą XVIII stuleciu, a więc z absurdalnie wypiętrzonymi, pokrytymi pudrem perukami, monstrualnych rozmiarów sukniami i mało estetycznym makijażem, który generalnie sprowadzał się do groteskowo uróżowionych policzków na nienaturalnie białej skórze.
Jest to jednak tylko część wizerunku Marii Antoniny. Mało kto zdaje sobie sprawę z niechęci królowej do etykiety i wszelkiej pompatyczności. W pewnym momencie swojej przygody z modą Maria stała sie orędowniczką przywrócenia jej naturalności. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach jej intencje zostały błędnie odczytane, a na królową padł cień skandalu.
Zaczęło się niewinnie , a mianowicie od obrazu E. Vigee Le Brun zatytułowanego "La Reine en Gaulle", wystawionego publicznie w 1783 r. Zrywał on z tradycyjną formą przedstawiania monarchów , uwypuklającą ich wielkość przez udekorowanie klejnotami, kosztownymi tkaninami i obficie upudrowaną peruką. Tymczasem młodziutka władczyni Francji , odziana w zwiewną muślinową sukienkę, urzeka swa świeżością i bezpretensjonalnym wdziękiem . Wzbudza zachwyt, nie czołobitny respekt dla swego majestatu.
Oburzyło to Francuzów, którzy odczytali portret jako zamach na uświęconą tradycję. Oskarżano królową,że ma na sobie strój pokojówki; pojawiły się nawet podejrzenia , że Antonina pozowała w koszuli nocnej, co wpisywało się doskonale w nurt uporczywego zarzucania jej rzekomej rozwiązłości. Niektórzy odebrali obraz jeszcze głębiej: miał on przekraczać niebezpiecznie granicę dzielącą poddanych od ich suwerenów. W czasach fermentu społecznego, przygotowującego podwaliny pod rewolucję, ten ostatni zarzut brzmi szczególnie mocno.
Dziś wizerunek ten nie budzi już kontrowersji. Jest świadectwem urody Marii Antoniny, przykładem niezwykłego talentu francuskiej portrecistki, a także nieśmiałą zapowiedzią nadejścia prostoty w ubiorze początku XIX wieku.

środa, 29 października 2008

Ranking gwiazd

Wbrew pozorom nie będę rozpisywać się o żenującym programie Polsatu. Brak komentarza jest w tym wypadku najlepszym komentarzem...
Zachęcona popularnością zestawień i list wszelkiego rodzaju postanowiłam , z czystej chęci zabawy pokusić się o stworzenie mojego własnego rankingu ulubionych bohaterów Austen. Jeśli chodzi o panie moją absolutną faworytką jest:
1. Elizabeth Bennet (Duma i uprzedzenie) : dowcipna, inteligentna i niezależna; lubię ją także za jej wady, które równoważą zalety charakteru i czynią tę postać wielowymiarową.
2. Anne Elliot ( Perswazje): najdojrzalsza spośród bohaterek Austen; zawsze budziła we mnie współczucie i sympatię,może przez kontrast z jej głupią rodziną, a może dlatego ,że Jane przedstawiła jej poczucie straty i żalu z tak przejmującą wiarygodnością.
3. Catherine Morland ( Opactwo Northanger): głupiutka i naiwna, ale z widokami na poprawę; bardzo zabawny portret nastolatki u progu XIX wieku;
4. Elinor Dashwood ( Rozważna i romantyczna): gdyby nie ona jej matka i siostra poszłyby pewnie na bruk; idealna na ciężkie czasy;

Panowie:
1. Pan Darcy (Duma i uprzedzenie): wiem, nie jestem oryginalna; nic nie poradzę,że ilekroć czytam Dumę mam przed oczami Colina Firtha; książkowy Darcy jest zresztą równie fascynujący, a trzeba pamiętać,że pozbawiono go oręża w postaci mokrej koszuli ;P
2. Henry Tilney (Opactwo Northanger): najzabawniejszy bohater Austen; duży plus za błyskotliwy umysł i odwagę w starciu z nieprzejednanym tatusiem;
3. Pan Knightley (Emma): zdecydowanie za dobry dla Emmy; wzorowy przykład wiejskiego dżentelmena
4. Kapitan Wentworth (Perswazje): egzemplarz rzadko spotykany w naturze- wierny mężczyzna ;P

Łyżka dziegciu w beczce miodu, czyli najbardziej wnerwiające postacie:
1. Lucy Steele (Rozważna i romantyczna): jedna z najbardziej fałszywych i antypatycznych postaci, jakie kiedykolwiek zrodziły się na kartach powieści
2.Marianna Dashwood (Rozważna i romantyczna): przerażające skrzyżowanie egzaltowanej nastolatki z rozhisteryzowaną egoistką
3. Edmund Bertram (Mansfield Park): jak na mój gust nieco zbyt świętoszkowaty i mało męski; z Fanny stworzą parę idealną, choć przyznaję, ze kibicowałam Crawfordowi, który ożywiłby może zahukaną pannę.
4. John Thorpe ( Opactwo Northanger): zło wcielone- nie dość, ze głupi to jeszcze złośliwy
5.Lady Bertram (Mansfield Park): narzeczona Morfeusza; jeśli akurat nie drzemie to bawi się ze swoim ukochanym pieskiem
6.Emma Woodhouse (Emma): zarozumiała snobka

poniedziałek, 27 października 2008

Blade jest piękne


Mimo, iż piękno jest nieśmiertelne jego atrybuty zmieniają się z każdym nowym pokoleniem. Ileż to razy zdarza się, że patrzymy na portret jakiejś słynnej niegdyś piękności i z niedowierzaniem podsumowujemy ją jako paskudną. Swoją drogą ciekawe czy taki los spotka np. Angelinę Jolie , której oryginalna uroda nijak się ma do klasycznej regularności rysów. A to właśnie symetria twarzy wydaje się być jedyną pewną przepustką do galerii ponadczasowo pięknych.
Przez wiele stuleci symbolem powabu i szlachetnego urodzenia były "blade lica". Zarówno w poezji jak i w powieściach , aby uwypuklić piękno kobiety nagminnie stosowano określeń typu mleczna, alabastrowa cera, nie gardzono tez porównaniami do kości słoniowej. Ciemna, ogorzała twarz znamionowała niskie pochodzenie i podkreślała brzydotę osoby.
U podstaw tego żywego zamiłowania do bladego oblicza leżała próżność i ekskluzywizm dobrze urodzonych. Wraz z rozwarstwieniem się społeczeństwa na stany pojawiła się potrzeba wyraźnego podkreślenia zajmowanej pozycji swym ubiorem i wyglądem. Arystokracja i zamożne mieszczaństwo obnosiły swe nietknięte słońcem twarze , gdyż odróżniały ich one od pospólstwa zmuszonego spędzać całe dnie na pracy w polu czy przy zwierzętach.
Nie oznaczało to oczywiście, że eleganckie damy , w imię zachowania jasnej karnacji , wegetowały w swych pałacach ograniczając kontakt ze światem zewnętrznym do niezbędnego minimum. Wprost przeciwnie. Spacery i rozrywki na świeżym powietrzu były zalecane nie tylko jako zdrowy, ale i modny sposób spędzenia wolnego czasu. Cieszono się więc orzeźwiającą aurą, skrupulatnie zabezpieczając ciało przed dotykiem słońca. Niezbędnym dodatkiem stała się więc parasolka, rękawiczki i jakieś nakrycie głowy.
XX wiek zmienił postrzeganie modnej kobiety jako delikatnej i bladej, na rzecz swobodnej i opalonej. Jednakże w świetle naszej obecnej wiedzy o szkodliwości promieni słonecznych , czas triumfu opalenizny ma się chyba ku końcowi. Może warto byłoby wrócić do sprawdzonych wzorów z przeszłości ...



Obraz pochodzi z Ackermann’s: Ackermann’s Costume Plates: Women’s Fashions in England, 1818-1828

sobota, 18 października 2008

O wyższości Jennifer Ehle nad Keirą Knightley











Po " Dumie i uprzedzeniu"2005 nie spodziewałam się wiele. Przed oczami wciąż miałam wersję BBC, która zawładnęła moimi wyobrażeniami o tym jak powinien wyglądać świat wykreowany na stronach najsłynniejszej książki Jane Austen. Adekwatnie do oglądanego tytułu byłam do niego po prostu uprzedzona.
Moja opinia będzie więc najzupełniej subiektywna. Nie podobało mi się. Największym błędem twórców okazało się obsadzenie Keiry Knightley w roli Elizabeth. Rozumiem ich motywy. Knightley to teraz gorące nazwisko i podobno najładniejsza aktorka brytyjska. Nową Meryl Streep nie jest, niestety. Braki warsztatowe ujdą w przygodówkach pokroju Piraci z Karaibów , ale już w klasycznym repertuarze, gdzie akcję napędzają głównie dialogi i subtelna mowa ciała, takie niedostatki rażą.
Zawiodła charakteryzacja . Keira ma bardzo współczesną urodę, którą dodatkowo podkreśliła anachroniczna fryzura . Chcąc zapewne uwypuklić niezależność Elizabeth, przydano jej uczesanie kompletnie nieodpowiednie dla kobiety żyjącej na początku XIX stulecia. Pomijając ówczesną modę, lansującą zawzięcie loczki i fale, obyczajowość nie zezwalała na publiczne pokazywanie sie z rozpuszczonymi włosami. Spuszczone luźno włosy miały wyraźny erotyczny podtekst. Były zarezerwowane wyłącznie dla sypialni i żadna szanująca się dama nie pozwoliłaby sobie na tak poważne zaniedbanie.
Elizabeth w wykonaniu Knightley została skrojona na współczesne gusta. Ma aseksualną sylwetkę, która w czasach Austen była symbolem brzydoty, nie przejmuje się konwenansami i lubi czynić buntownicze gesty. Nie jest jednak wiarygodna ani jako bohaterka Austen ani jako jej subtelna parodia.

piątek, 17 października 2008

Duma i uprzedzenia klasowe


Jestem w trakcie czytania " North & South" Elizabeth Gaskell, pisarki raczej obcej polskiemu czytelnikowi. A szkoda , bo jej książki reprezentują wszystko to, co najbardziej wartościowe w literaturze wiktoriańskiej: mocno zarysowane tło społeczne, psychologicznie wiarygodne postaci, intrygującą fabułę i subtelny rysunek uczuć. Gaskell bywa często porównywana do Jane Austen, choć obie żyły w różnych epokach . Istotnie, w konstrukcji " N&S" można dostrzec pewne podobieństwo do słynnej Dumy i uprzedzenia. Uproszczeniem byłoby jednak czynić między nimi znak równości.
Podbudową N&S jest rewolucja przemysłowa, obraz kapitalizmu w jego wczesnej, prymitywnej i okrutnej fazie. Nie będę się tu rozwodzić nad problematyką gwałtownego uprzemysłowienia Wielkiej Brytanii w XIXw., choć to ono otworzyło drogę ku nowoczesności i stało w dużej mierze za potęgą Imperium Brytyjskiego. Dla bohaterów Gaskell fabryki są z jednej strony swoistym piekłem, które pochłania tysiące wynędzniałych robotników, a z drugiej stanowią symbol sukcesu, bogactwa i władzy, także tej nad ludzkim życiem.
Jedna z wiodących postaci N&S, John Thornton, najbardziej wpływowy fabrykant Milton, jest przykładem tzw. self-made man'a. Swoją pozycję zawdzięcza wyłącznie własnej pracowitości, inteligencji i ambicji. Dziś powiedzielibyśmy o nim przedsiębiorczy. Dla współczesnego czytelnika jest bliższy niż pan Darcy, który dostał wszystko od losu i raczej nie znał pojęcia ciężkiej pracy.
Powieściową heroiną jest Margaret Hale, urocza istota zmuszona opuścić sielską wieś i dystyngowanych londyńskich krewnych dla brudnego miasta i jego ciężkiego od dymu powietrza. Trafia w sam środek walki o przetrwanie między właścicielami a pracownikami. Opowie sie po stronie słabszych, mimochodem rozkochując w sobie władcę Milton, pana Thorntona.
Ta część książki nasunęła zapewne skojarzenia z dziełem Austen. Rzeczywiście, mamy i dumę i uprzedzenia, odrzucone oświadczyny i szczęśliwe zakończenie. Ale na tym podobieństwa się kończą. Pan Thornton to nie pan Darcy, a Margaret daleko do Elizabeth. W tym układzie to dama jest wyniosła , ona też rozdaje obelgi podczas niefortunnych oświadczyn. Pan Thornton zaś , niczym panna Bennett ,zostaje zlekceważony, obrażony i w ogóle wpędzony w kompleks niższości względem pogardliwej piękności.
Książka jest naprawdę fascynująca i wyjąwszy robotniczą gwarę, która wystawiała mój angielski na próbę, świetnie napisana. Polecam też jej ekranizację dokonaną przez BBC. Odtwórca Thorntona, Richard Armitage stał się prawdziwą sensacją ( zwłaszcza dla żeńskiej części widowni), zasłużenie zyskując tytuł następcy Colina Firtha.

poniedziałek, 25 lutego 2008

Być i mieć


Mimo, iż książki Jane Austen obracają się w wysublimowanym świecie uczuć i emocji, ważnym elementem tworzącego je świata są pieniądze. Zazwyczaj pomijane w klasycznych powieściach o miłości, u Austen stanowią istotny czynnik sprawczy wielu historii. Za wyjątkiem Emmy , wszystkie bohaterki jej dzieł są albo biedne, albo zubożałe na skutek okoliczności. W najlepszym wypadku ich w miarę dostatni tryb życia jest zagrożony przez zawiłości angielskiego prawa spadkowego.
Austen łączy pewien idealizm z pragmatyzmem. Głosi pochwałę związków z miłości, nie zapominając ani na chwilę o zdrowym rozsądku.
Charakterystyczne jest uwypuklenie materialnej sytuacji bohaterów przez podanie ich dochodów. Dla współczesnego czytelnika sumy te niewiele mówią. 10 tysięcy pana Darcy'ego nie robi wrażenia na dzisiejszych Anglikach. Tymczasem za tymi tajemniczymi liczbami kryją się dość zaskakujące fakty.
Panowie Bingley i Darcy, opisani jako niezwykle zamożni , dysponowali odpowiednio 4 i 10 tysiącami funtów rocznie. Oznaczało to, iż majątek Bingleya wynosił 100,000 , a Darcy'ego 250,000 funtów. Dla porównania roczny dochód robotnika, czy farmera mieścił się w okolicach 15-20 funtów.
W przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze Bingley był szczęśliwym posiadaczem ponad 3 milionów funtów, a Darcy ponad 6 milionów.
Jeśli chodzi o rodzinę Bennetów, ich roczny dochód wynosił 2,000 funtów, co nawet zważywszy jej liczebność (7 osób, w tym bardzo próżne dziewczęta) był całkiem przyzwoitą sumą.
Sytuacja mogła sie jednak drastycznie zmienić wraz ze śmiercią pana Benneta. Pani Bennet mogłaby wtedy liczyć na 4% od swego posagu liczącego 5 ,000 funtów, co daje 200 funtów rocznie. Dochód pana Benneta wraz z domem przeszedłby na jego najbliższego męskiego krewnego, czyli pana Collinsa. Posag każdej z panien Bennet równałby sie w takiej sytuacji 1/5 majątku matki, co daje niezbyt spektakularną sumę 40 funtów rocznie . Mówiąc staroświecko :niespecjalnie awantażowna partia. Co więcej trzeba wziąć pod uwagę, że koszt niezależnego (czytaj: wygodnego) życia zaczynał się od 300 funtów w górę. Wyjaśnia to w pewien sposób obsesję pani Bennet na punkcie wydania córek za mąż, choć nie usprawiedliwia metod, którymi sie w tym celu posługiwała.
Niezależność Lizzy , której dała wyraz dwukrotnie odrzucając mężczyzn oferujących jej zabezpieczenie materialne, nabiera w tym kontekście większej wagi.
Najbardziej wartościowe małżeństwa pod względem ekonomicznym zawarły dwie najstarsze siostry Bennet, co stanowi pewien paradoks wobec ich czysto bezinteresownych motywów .

niedziela, 24 lutego 2008

Przyjemności dzikusów

W rozdziale szóstym "Dumy i uprzedzenia" znajdziemy słynną scenę, w której sir William Lucas, próbując wspiąć się na wyżyny eleganckiej konwersacji , zachwala szlachetność tańca jako rozrywki wykwintnego towarzystwa. Pan Darcy, do którego kierowana jest ta uwaga , zbywa rozmówcę ironią. Dla niego taniec nie jest wyznacznikiem dobrych manier , gdyż jak zauważa -każdy dzikus potrafi tańczyć.
Powyższa scena służy przede wszystkim przedstawieniu charakteru pana Darcy'ego. Jest w jego wypowiedzi coś snobistycznego, nawet pogardliwego, bo przecież nie mamy wątpliwości , że za owych dzikich uważa towarzystwo z Meryton. Jednocześnie zauważamy dystans i brak cierpliwości dla głupców i ich wielkoświatowych pretensji.
Ponadto ta mała pogawędka daje nam pewne wyobrażenie o roli tańca w tamtych czasach .Roli bezsprzecznie większej niż obecnie, wymagającej nakładu czasu, wysiłku i pieniędzy, by pretendować do pozycji wykształconego i kulturalnego człowieka. Pan Darcy nie lubi tańczyć, bo nie odpowiada mu "popisywanie " sie przed ludźmi, którzy nic dla niego nie znaczą. Ale tańczyć umie i to, jak przekazuje Austen , bardzo dobrze . Należy bowiem do sfery , w której umiejętność tańczenia decyduje o towarzyskim "być albo nie być".
Potańcówki, bale , wieczorki taneczne, z taką lubością opisywane przez Jane Austen , miały na celu umożliwić młodym spotkanie się, poznanie , intymną rozmowę. W czasach, gdy młode dziewczyny pozostawały przez cały dzień pod uważną opieką przyzwoitek i nie miały zbyt wielu okazji by swobodnie porozmawiać z mężczyznami , takie spotkania dostarczały ku temu okazji.
Była to jednak swoboda obwarowana pewnymi regułami. Niezamężna dziewczyna nadal pozostawała pod opieką- najczęściej matki, choć wystarczyło , by opiekunka była zamężna. Dżentelmen nie mógł poprosić damy do tańca, jeśli nie był jej wcześniej przedstawiony. Problem rozwiązywano prosząc o prezentację gospodarza przyjęcia, a na publicznych balach mistrza ceremonii.
Umiejętności taneczne , jako wymagające gracji i opanowania służyły ocenianiu ludzi . Uważano, iż nikt nie będzie nigdy właściwie chodził, siedział, stał, jeśli nie nauczy się dobrze tańczyć . W tej epoce pozorów i snobizmu dobra postawa znamionowała wysokość urodzenia . Efektowne gesty świadczyły o wykształceniu i obyciu w świecie. Znamienne , że śmieszny kuzyn panien Bennet,pan Collins prezentuje w tańcu niezgrabność i brak znajomości figur tanecznych. Przez współczesnych sobie jest więc postrzegany jako pozbawiony manier. Czemu zresztą daje wyraz samemu przedstawiając sie panu Darcy' emu.
Na publicznych balach, gdzie płacono za wejście , spotykały się różnorodne grupy społeczne. Arystokracja obok gentry, mieszczaństwa, a nawet służby, jeśli była wzywana do zapełnienia brakującej pary. Stąd też rosła popularność prywatnych przyjęć, organizowanych we wspaniałych salach balowych magnackich rezydencji.Gospodarz i gospodyni mogli wreszcie zapraszac "własciwych " ludzi. Takie bale oferowały nie tylko staranny dobór gości, ale też profesjonalnych muzyków i pokrzepiający posiłek.