sobota, 15 listopada 2008

Złoty wiek, cz. II (1870 -1890)

Lata siedemdziesiąte przynoszą zmierzch krynoliny. Obcisły stanik przechodzi w spódnicę, wydłużoną z tyłu w tren. Nowością są draperie opasujące biodra i upinane poniżej talii. Podkreślone są biodra kobiety. Spiętrzone draperie i ozdoby dają początek tzw. tiurniurze. Stroje są wręcz przeładowane sztucznymi koronkami i wszelkiego rodzaju ozdobami pasmanteryjnymi.



Tiurniury lat osiemdziesiątych są już bardzo wymyślne. Nie jest to już draperia, ale stelaż w kształcie podkowy, przepasywany tuz pod talią. Na tej konstrukcji upinano spódnice oraz ozdoby. Dziś trudno zrozumieć fascynację tym wynalazkiem. Sylwetka wydawała sie w niej po prostu zdeformowana . Uczesania epoki nie ustępowały strojom : nad czołem i wokół twarzy trefiono włosy w małe loczki, z tyłu głowy nosząc zawiłe warkocze i sploty. Kapelusze zdobiono obficie koronkami, piórami i kwiatami.



Tiurniura znika w 1890 r., kiedy to do mody zaczyna przenikać styl art nouveau . Kobieca sylwetka przypomina literę S, gorset cofa linię bioder, jednocześnie wypinając do przodu gors. Kapelusze są coraz większe i ozdobniejsze. Spódnice charakteryzuje powłóczystość ; stanik, choć obcisły nabiera wizualnie lekkości za pomocą licznych falbanek. Fryzury są swobodniejsze, popularne stają się falujące włosy. Biżuteria i hafty czerpią inspiracje ze świata przyrody. Moda fin de siecle'u , choć nadal uwięziona w gorsetach i halkach, urzeka zwiewnością i naturalnym wdziękiem.

piątek, 14 listopada 2008

Złoty wiek, cz. I (1800-1860)

Wiek XIX był pod wieloma względami rewolucyjny. Podobnie rzecz ma się z ówczesną modą, która odbijała panującą moralność, sytuację ekonomiczną i techniczną społeczeństw.
Rewolucja francuska odcisnęła swe piętno na niemalże każdym aspekcie życia. Również ubiór znalazł sie pod jej przemożnym wpływem. Ancien regime odszedł w mroki historii pociągając za sobą pudrowane peruki, drapowane na ogromnych stelażach spódnice i na pewien czas uwolnił kobiety od tortur gorsetu. Nowy porządek odciął się wyraźnie od przeszłości, wprowadzając w miejsce ostentacyjnego przepychu prostotę i naturalne piękno. Kierunek zmianom wyznaczyła , widoczna w architekturze i literaturze ,fascynacja antykiem. Zwiewne , odcinane lub przepasywane tuż pod biustem suknie wyraźnie wzorowano na greckich chitonach. Modnym uczesaniem stały się luźno upięte loki, sprawiające nawet wrażenie lekko potarganych.
Tzw. moda empirowa , w Wielkiej Brytanii znana pod nieco zmodyfikowaną postacią jako regencyjna, wprowadziła pewne wymogi odnoszące się do sylwetki. Dotychczasowa moda była pod tym względem niezwykle łaskawa, zakrywając każdą niedoskonałość figury. Tymczasem wysoko odcinana talia prezentowała się dobrze tylko na smukłej sylwetce. Panie o przeciętnej, krępej budowie sprawiały wrażenie ciężkich, nawet grubych.



Strój lat dwudziestych odchodzi od lekkości kroju, choc nadal widoczna jest podwyższona talia i prosta linia. Przybywa ozdób w postaci falbanek, koronek i różnych przybrań, które mają dawać efekt powiewności.



Lata trzydzieste powoli przywracają talii smukłość. By ją podkreślic spódnice stają się coraz szersze i bardziej dekoracyjne. Krój sukni poszerza linię ramion, a bufiaste rękawy osiągają rozmiary wręcz karykaturalne. Uczesanie zatraca prostotę na rzecz skomplikowanych plecionek na czubku głowy, którym towarzyszą okalające twarz loki. Sylwetka kobieca traci swą naturalność. Pojawiają się pantalony, widoczne zarówno u dzieci, jaki i u dorosłych kobiet.



Lata czterdzieste przynoszą triumf delikatnej, niemalże kruchej sylwetki. Stroje akcentują spadzistość ramion i smukłość talii. Fryzury zyskują na prostocie: pęki loków na skroniach ustępują miejsca łagodnie opadającym puklom .



Połowa stulecia wprowadza do mody krynolinę, czyli rodzaj klatki , na której upinano spódnice. Sylwetka kobieca nabiera pewnego majestatu, wzmocnionego przez niezwykle ciasne sznurowanie talii. Ogromne krynoliny wypromowały z konieczności zakrywające całą postać szale, które zastąpiły wierzchnie okrycia.



Apogeum imponujących rozmiarem krynolin przypada na początek lat sześćdziesiątych. Ich niepraktyczne wielkości stopniowo ulegają zmniejszeniu, wydłużając się za to z tyłu. Krynoliny królują przez całe dziesięciolecie, zadomowiając się zarówno na salach balowych, jak i w domowych pieleszach.





wtorek, 11 listopada 2008

Alkowialne sprawy

Intymność sypialni, tak oczywista dla współczesnego człowieka, jest pojęciem stosunkowo młodym, bo mającym korzenie w pruderyjnym wieku XIX . W ubogich domach dzielono ją nieraz z całą rodziną, zaś w pałacach miała status niemalże reprezentacyjny.
W Wersalu najważniejszym pomieszczeniem była właśnie sypialnia króla, usytuowana centralnie, na osi dziedzińca. Monarcha udzielał w niej audiencji; wstawanie i toaleta króla zyskały rangę ceremonii, o udział w której zabiegali wszyscy dworzanie. Łóżko, wzniesione na podium, nakryte barwnym baldachimem i przystrojone rzeźbami przypominało tron.
Przykład szedł z góry. Arystokraci ozdabiali sypialnie z przepychem równym temu jaki towarzyszył dekorowaniu salonów, czy sal balowych. Praktycznym rozwiązaniem były zasłony , które osłaniały mieszkańców przed spojrzeniami wszechobecnej służby.
Wygodne łóżka zawdzięczamy mieszczańskim Niemcom, a konkretnie stylowi biedermeier , który zawojował świat w drugiej połowie XIX wieku.

sobota, 8 listopada 2008

Maria w trzech odsłonach

O zmarłych mówi się tylko dobrze, a jeśli nie ma ku temu podstaw należy zachować milczenie. Ta szlachetna zasada nie obowiązuje w przypadku osób , które w jakiś sposób zaznaczyły swoją obecność w zbiorowej pamięci kolejnych pokoleń . Cena za tą nieśmiertelność jest wysoka. Świadomość, że dana osoba należy do historii, a więc pośrednio do każdego, kto zadał sobie trud ją poznać , kusi do ferowania wyroków i ocen moralnych. I to bez względu na okoliczności przemawiające przeciw takiemu procederowi: upływ czasu , który zaciera prawdę, demonizuje ją lub sztucznie uwzniaśla; brak możliwości wysłuchania obrony drugiej strony; różnice mentalności , które czynią zrozumienie motywów kierujących naszymi pradziadami praktycznie niemożliwym. ,
Maria Antonina nie cieszy się najlepszą opinią. Można się spierać ,na ile winę ponosi tu sama zainteresowana, a na ile stanowi to zasługę jej wrogów, którzy zadbali, by odeszła ze świata z reputacją francuskiej Messaliny. Na przestrzeni ponad 200 lat różni historycy i pisarze podejmowali się odtworzenia w swych pracach rzeczywistego obrazu królowej Francji. Rezultaty ich wysiłków pokazują jak ciężko jest choćby zbliżyć się do prawdy bez popadania w krzywdzące stereotypy i uprzedzenia.
W Polsce informacje o Marii Antoninie można znaleźć w następujących pozycjach:
"Ludwik XVI" Jana Baszkiewicza. Nie do końca traktuje o samej królowej, ale występują w niej wzmianki o jej roli na dworze i odbiorze społecznym jej osoby. Autor nie oszczędza Marii, wytyka jej nielojalność względem męża ( nie chodzi tu o zdrady, a o wyśmiewanie go i nazywanie "człowiekiem z drewna"), rozrzutność i niefrasobliwość. Wyczuwa się niechęć i brak zrozumienia dla młodziutkiej, rozpieszczonej dziewczyny( w chwili ślubu miała 15 lat), która nagle znalazła się w nieprzychylnym jej , w gruncie rzeczy, kraju i już na samym wstępie została narażona na niewybredne , okrutne szyderstwa dotyczące intymnej strony jej małżeństwa, a mówiąc ściślej jej zupełnego braku.





"Maria Antonina" Stefana Zweiga. Zbeletryzowana biografia z lat 30 XX wieku. Napisana barwnym językiem , z lekką nutą ironii przygląda się królowej i jej otoczeniu. Dla Zweiga Maria jest zarazem ofiarą historii , która zaprowadziła ja na szafot, ale i w pewnym sensie jej dłużniczką, gdyż to właśnie ona wydobyła ją z mroków zapomnienia, gdzie egzystowałaby razem z innymi przebrzmiałymi księżniczkami. Zweig podsumowuje swoją bohaterkę pobłażliwie i z pewną dozą sympatii jako przeciętna, ani dobrą, ani złą. Gdyby nie rewolucja , podzieliłaby los swoich poprzedniczek, których jedyną zasługą było urodzenie się w odpowiedniej rodzinie i noszenie z godnością korony na swych skroniach. Nowością jest analiza zachowania królowej pod kątem jej doświadczeń erotycznych. Autor stawia tezę, że rozrzutność, nerwowość i lekkomyślność młodej monarchini mogła mieć podłoże w niespełnieniu seksualnym, na jakie narażał ją przez kilka pierwszych lat małżeństwa nieporadny król. Jest to wyraźny wpływ teorii Zygmunta Freuda.





"Maria Antonina. Podróż przez życie"Antonii Fraser. Jedyna w tym gronie biografia napisana przez kobietę i zarazem najbardziej empatyczna z nich wszystkich.
Autorka sympatyzuje ze swoja bohaterką, broni ją przed fałszywymi zarzutami, nie przekraczając nigdy granicy dzielącej przywiązanie do opisywanej postaci od historycznej manipulacji faktami. Książka napisana jest przyjemnym, bogatym w detale językiem, który zadowoli wszystkich tych, którzy słowo historia kojarzą z nudnymi lekcjami w szkole. Znakomita jako klasyczna biografia z dokładnym podziałem na etapy "podroży życia" , pozycja ta stanowi również kopalnię wiedzy o XVIII wieku.

Wesołe życie następcy tronu


Instytucja następcy tronu ma w sobie coś schizofrenicznego. Od wymarzonej pozycji dzieli cię tylko jeden krok-śmierć twojego rodzica. Francuskie zawołanie Le roi est mort! Vive le roi! odnieść można nie tylko do koronowanych głów i ciągłości władzy; doskonale oddaje wszakże istotę tzw. sztafety pokoleń, naturalnego rytmu natury, zgodnie, z którym jedni odchodzą, by zrobić miejsce drugim, młodszym.
Najstarszy syn Jerzego III nie różnił się za bardzo od innych królewskich młodzieńców będących w podobnym położeniu: oczekiwanie na koronę wypełniały mu romanse, hazard i picie w towarzystwie przyjaciół dzielących jego zamiłowanie do tych jakże zgubnych nałogów. W pewnym momencie jego beztroskiego żywota okoliczności zmieniły się diametralnie. Książę Jerzy znalazł się w wyjątkowej sytuacji, która pozwalała zweryfikować jego predyspozycje do rządzenia już za życia ojca. A tych niestety książę nie posiadał. Było to tym bardziej groźne, iż król , jak powszechnie sądzono, postradał rozum akurat wtedy , kiedy cała Europa pogrążyła się w wojnach napoleońskich, a sama Wielka Brytania była zagrożona inwazją obcych wojsk.
To , na co przymykano oczy , gdy był księciem Walii, zostało potępione, gdy został księciem regentem, a następnie królem. W pamięci potomnych zapisał się więc Jerzy IV jako frywolny, pusty i zepsuty opój. Niewesołe zwieńczenie życia człowieka, o którym Wellington napisał, iż był "wspaniałym patronem sztuki, najbardziej niezwykłym połączeniem talentu, rozumu, bufonady, uporu i dobrego samopoczucia - również wiele złych cech, które czyniły go najbardziej skomplikowanym charakterem jaki zdarzyło mi się w życiu spotkać."

środa, 5 listopada 2008

Jeden dzień z życia damy

Kobiety z wyższych sfer dysponowały czasem według własnego uznania. Wolnych chwil miały pod dostatkiem, gdyż zarówno prowadzenie domu i wychowywanie dzieci , jaki i zarabianie na własne utrzymanie cedowały na innych. Monotonia ich życia jest dosyć przytłaczająca dla dzisiejszego obserwatora.
Dla prawdziwych dam dzień rozpoczynał się około pierwszej po południu od spożycia w swych pokojach śniadania . Później następował żmudny proces zwany poranną toaletą. Tu potrzebna była pomoc biegłej w sztuce fryzjerstwa i mody pokojówki. Tzw. lady's maid była dla pani domu tym czym kamerdyner był dla jej męża. Od jej umiejętności , wyczucia stylu i znajomości najnowszych trendów zależała właściwa prezencja damy, co stawiało ją w uprzywilejowanej pozycji . Ze względu na legendarny szyk poszukiwane były francuskie pokojówki.
Ufryzowana i odziana w poranny strój pani mogła oddać się wreszcie drobnym przyjemnościom . Składała wizyty, robiła sprawunki ( czyli zakupy, czy też shopping dla niezorientowanych), czytała , plotkowała, pisała listy, pracowała nad robótką ręczną. Wykształcone panie urozmaicały
prozę codzienności rysowaniem, śpiewem, grą na instrumentach, nauką języków, studiowaniem historii, geografii lub botaniki.
Obiad jadano późno, bo w okolicach piątej po południu, często w towarzystwie licznego grona gości. Był to też punkt dnia, w którym spotykały się ze sobą dwa, egzystujące oddzielnie światy - kobiet i mężczyzn. Po skończeniu posiłku panowie udawali się do osobnego pomieszczenia na kieliszek brandy i cygaro, które okraszano męskimi ( czyli zazwyczaj nieprzyzwoitymi) rozmowami o życiu . Ich powrót witano wniesieniem herbaty , rozłożeniem stolika do gry, otwarciem pianina lub po prostu kolejną banalną konwersacją na neutralne tematy, które zadowalały gusta obu stron.
Nudę domowych pieleszy rekompensowano sobie barwnym życiem towarzyskim. Wizyty w teatrze, koncerty, proszone kolacje, uroczyste bale, kameralne przyjęcia, potańcówki, wieczorki karciane, przedstawienia domowe wypełniały drugą połowę dnia modnych elegantek. Przyjemna alternatywa dla dzisiejszych zabieganych kobiet...na chwilę.


wtorek, 4 listopada 2008

Foundling Hospital


Wiek XVIII był epoką pełną kontrastów; onieśmielający przepych funkcjonował na równi z niewyobrażalną nędzą ; dekoracyjność ubioru szła w parze z brakiem elementarnej higieny; egalitarne hasła egzystowały obok arystokratyzmu , a rozum wciąż szedł kilka kroków za przesądem i zabobonem.
Nazwa Oświecenie jednak zobowiązuje. Istotnie, nie można pominąć faktu, iż to właśnie w tym stuleciu narodziły sie rewolucyjne idee dotyczące społeczeństwa. Zauważono potrzeby dziecka; przestano powoli kojarzyć wodę i świeże powietrze z chorobą; medycyna wyzwalała sie ze średniowiecznych metod i teorii; prawo stawało sie coraz bardziej humanitarne i być może po raz pierwszy w dziejach świata człowiek i jego natura stały się naprawdę najważniejsze.
Palącym problemem ówczesnych społeczeństw była bieda. Państwa , jakie znamy współcześnie nie istniały ; opieka społeczna , służba zdrowia, zorganizowana policja miały sie dopiero narodzić. Ubóstwo prowadziło do demoralizacji i przestępczości; szczególnie cierpiały dzieci, często zmuszone do wyniszczającej pracy, których losem, a tym bardziej edukacją nikt sie nie przejmował. Dobroczynność była domeną prywatnych sponsorów i Kościoła.
Londyn jako największe miasto nowożytnej Europy borykał się ze szczególnie intensywnym rozwojem zaułków nędzy. Problemem były dzieci, masowo porzucane na ulicach bądź oddawane na łaskę parafii. Jak podają statystyki śmiertelność wśród małych Londyńczyków przed 5 rokiem życia wynosiła ponad 74%.
Na fali popularności wszelkich inicjatyw charytatywnych , kapitan Thomas Coram ufundował w 1739 tzw. Foundling Hospital, czyli przytułek dla podrzutków. Miał on służyć edukacji i utrzymaniu porzuconych dzieci. Jego pierwsza siedziba mieściła się w Hatton Garden. Tożsamość rodziców i dziecka nie była ujawniana; często jednak rodzic zostawiał jakiś wyróżniający znak: medalik, szarfę, kawałek zapisanego papieru. Przyjętych wysyłano na wieś do mamek, gdzie pozostawały do ok. czwartego roku życia. Dziewczęta po ukończeniu 16 lat terminowały jako służące, dla chłopców praktyki zawodowe zaczynały sie dwa lata wcześniej.
We wrześniu 1742 rozpoczęto budowę nowego szpitala w okolicach Bloomsbury. Oddany do użytku w 1745 stał się jednym z najbardziej imponujących świadectw dobroczynności.

poniedziałek, 3 listopada 2008

Nowe nabytki do biblioteki


Czas na zwierzenia. Jestem uzależniona od książek, zwłaszcza tych historycznych. Niestety, w naszym pięknym nadwiślańskim kraju czytelnictwo kuleje, a w konsekwencji i rynek wydawniczy. Często z zazdrością przeglądam oferty zagranicznych księgarni, w których znaleźć można niemalże wszystko.
O braku na rynku powieści Elizabeth Gaskell już wspominałam. Nie pozostało mi więc nic innego jak zaopatrzyć się w jej dzieła w księgarni języków obcych. Ma to swoje plusy-na przykład doskonalenie znajomości języka , ale dla osób nie władających angielskim to żadna alternatywa.
Pozostaje mieć nadzieje, ze coś się jednak w tej kwestii zmieni... A na razie uzupełniłam swoją bibliotekę o dwie nowe pozycje: biografię księżnej Devonshire Amandy Foreman i opowieść o siostrach Lennox, czyli " Aristocrats " Stelli Tillyard. W języku Szekspira, of course.