wtorek, 29 czerwca 2010

Problem z panną Price



"Mansfield Park " uchodzi za najdojrzalszą pozycję w dorobku Austen. Pochwały krytyków nie przekładają się jednak na entuzjazm czytelników. Stawiana w opozycji do skrzącej się dowcipem "Dumy i uprzedzenia", czy wyrafinowanej "Emmy" wypada po prostu mdło. Znajduje to swoje odbicie na ekranie w postaci kiepskich ekranizacji. Wydaje się ,że z wszystkich powieści Austen "Mansfield Park " najlepiej obrazuje przepaść dzielącą współczesną wrażliwość od mentalności XIX-wiecznej.
Oglądając drugą z kolei nieudaną próbę przeniesienia "Mansfield Park" na płaszczyznę filmową , zadawałam sobie w duchu pytanie- Co jest nie tak z tą książką? Czy może raczej problem tkwi nie w samym dziele, ale jego odbiorcach?
Ciężko winić wyłącznie odległość epok. "Duma i uprzedzenie" nie miała najmniejszych problemów z zaskarbieniem sobie sympatii,wręcz uwielbienia kolejnych generacji czytelników; w perypetiach sercowych Anne Elliot, czy Emmy Woodhouse można się przeglądać i w dzisiejszych, pozbawionych subtelności czasach.
Wydaje się ,że problem tkwi w samej historii i jej głównej bohaterce. Fanny Price przypomina bardziej literackie ucieleśnienie wartości wyznawanych przez autorkę niż postać z krwi i kości. Stłamszona przez zamożnych krewnych i dodatkowo ograniczana własną nieśmiałością ilustruje znakomicie określenie "zahukana ,uboga krewna". Jest jednocześnie niezłomną strażniczką przyzwoitości i tradycji. Zachowawczość charakteru nie równoważy żaden żywszy rys, brak jej ciepła i błyskotliwości. Jej stałość i powaga granicząca z surowością zostają przeciwstawione giętkiej moralności bogatych krewnych oraz swobodnym obyczajom ich przyjaciół.
Tak nakreślony, mocno zantagonizowany świat wartości, zdaje się prosić o wyraziste postacie negatywne. Nie mającą nigdy problemów ze stworzeniem barwnych "czarnych charakterów" Austen najwyraźniej świadomie uniknęła przesady w posługiwaniu się ciemnymi kolorami. Rodzeństwo Crawford jest zepsute, ale nie zdemoralizowane. Panna Crawford przewyższa Fanny urodą,talentami, ogładą towarzyską i lotnością umysłu. Jej brat bawi się uczuciami kobiet na modłę rozpieszczonego dzieciaka, bez zamiaru wyrządzenia komukolwiek krzywdy. Występki kuzynów Fanny to z kolei modelowy przykład grzeszków klas wyższych, którym wpojono właściwe zasady nie ucząc robienia z nich użytku (podobny motyw przewija się przy okazji edukacji społecznej pana Darcy'ego w "Dumie i uprzedzeniu"). Współczesnemu odbiorcy trudno potępić wyzbyte ze złudzeń,balansujące na granicy cynizmu postępowanie Crawfordów, czy przyklasnąć towarzyskiej i rodzinnej banicji pani Rushworth.
Tym co jednak ucierpiało najbardziej w konfrontacji epok jest kwestia kapłaństwa Edmunda i kondycji moralnej Kościoła. Temat spajający fabułę, wręcz kluczowy w relacjach głównego bohatera z otoczeniem był dla autorki ważny także z przyczyn osobistych. Jako córka pastora mogła z bliska obserwować funkcjonowanie duchowieństwa i wyciągać, nieraz bardzo krytyczne wnioski. Niewątpliwie czas powstania książki przypadał na kryzys życia religijnego, którego praktyki zaczynały przypominać puste formy,a niekompetentni duchowni skutecznie opróżniali kościoły z wiernych. Stąd też tak wyraźna odraza Mary Crawford do planu Edmunda, by poświęcić się życiu kapłana. Co ciekawe , z upływem lat intencje panny Crawford odczytuje się
pod nieco innym kątem. Tak na przykład w najnowszej ekranizacji książki błędnie przypisano niechęć Mary wyłącznie materialistycznym pobudkom.Zgubiono gdzieś percepcję oryginału, który widział postawę Crawfordów w szerszym, społeczno-kulturowym kontekście.
Tu dochodzimy do obszaru, w którym "Mansfield Park" wyraźnie sobie nie radzi-materii filmowej. Dwie ekranizacje: w reżyserii P.Rozemy z 1999 r. i I. MacDonalda z 2007r. stanowią przykład artystycznej nieudolności, choć każda na swój sposób. O ile Rozema starała się nadać anachronicznej historii drapieżną, na wskroś współczesną wymowę, wersja późniejsza jest już tylko lukrowanym romansidłem bez silenia się na udawanie ambitnego.

Brak komentarzy: