wtorek, 21 lipca 2009

Lubieżny filozof

Film " Libertyn"otwiera głupawa i sprośna piosenka, która zwiastuje i ostrzega zarazem o charakterze tego wybitnego dzieła. Absurd goni absurd, słynna francuska bezpruderyjność szaleje , a wszystko to podane w manierze nie pierwszej świeżości farsy.
Bohaterowie tej pretensjonalnej ramotki to grupa wolnomyślicieli , której przewodzi Denis Diderot. Choć czas upływa im głównie na wcielaniu w życie rozmaitych konfiguracji miłosnych skrywają sekret, którego znaczenie doceni dopiero potomność : w piwnicach malowniczego chateau tworzona jest bowiem słynna Encyclopédie, ou dictionnaire raisonné des sciences, des arts et des métiers, czyli Encyklopedia. Jej współtwórca i główny redaktor Diderot jest człowiekiem z krwi i kości o wielu słabościach, wsród których pierwsze miejsce zajmują kobiety. Właśnie one ukształtują pogląd filozofa na moralnośc. Zniechęconych zapewniam, że filozofii w tym filmie tyle, co w " Filozofii w buduarze" markiza de Sade.
" Libertyn " jest filmem, na który twórcom najwyraźniej zabrakło pomysłu. Temat ciekawy, bohater niekonwencjonalny, epoka pełna zawirowań , a zaserwowano nam mierną komedyjkę , która nawet wątki erotyczne eksploatuje z nieporadnością filmów dla nastolatków. Miota się między farsą a pretensjonalną afirmacją wolności. Tą ostatnią reprezentuje w filmie Encyklopedia. Jej znaczenie ginie jednak w chórze świń. Dosłownie.

Brak komentarzy: